Niech każdy zamieszcza tu najfajniejsze kawały, jakie znajdzie, powinno być sporo radości 
Jako, że zaczołem wątek, to piszę kilka :
Neil Armstrong ląduję na Księżycu. 
Wysiada z lądownika i mówi: 
- To jest mały krok dla człowieka, ale duży dla... 
Zaraz, co to? Patrzy, a parę metrów dalej pali się ognisko, przy 
którym siedzi trzech facetów. Rozmawiają i pieką kiełbaski. Okazuje się, ze 
są to Ukrainiec, Egipcjanin i Polak. 
- A wy co tu robicie? - pyta zbity z tropu Armstrong. 
- No, ja akurat doiłem krowę i jak pieprznęło w Czarnobylu, to aż tu 
doleciałem - mówi Ukrainiec. 
- A ja - mówi Egipcjanin - chodziłem po piramidach i tak jakoś mnie 
przerzuciło. 
- No a ty? - pyta Polaka. 
- Kurde, nie wiem. Z wesela wracam.
***
Kawały matematyczne: 
Matematyk i fizyk dostali po desce z dwoma wbitymi gwoździami tak, że jeden 
jest wbity do końca a drugi trochę wystaje. Poproszono ich by je wyciagnęli. 
Fizyk zadumał się, zastosował dźwignię i już pierwszego gwoździa nie ma, z 
drugim tez jakoś się wymęczył. Matematyk spojrzawszy na deskę po chwili 
zadumy stwierdził 
- hmm... przypadek z gwoździem wbitym do końca jest ciekawszy. I zajął się 
tym przypadkiem... Po długich męczarniach udało mu się wyciągnać gwoźdz 
wbity do końca, został więc ten niedobity. Patrzy... myśli.. . 
- hmm... a ten przypadek możemy sprowadzić do rozwiązywanego uprzednio 
problemu. I wbił gwóźdź do końca... 
************************************* 
Matematyk i fizyk w jednym pokoju, na stole stoi wiadro z wodą, w pokoju 
wybucha pożar. Co robi fizyk? 
Łapie za wiadro i gasi. Co robi matematyk? 
Łapie za wiadro i gasi. Matematyk i fizyk w jednym pokoju, pod stołem stoi 
wiadro z wodą, w pokoju wybucha pożar. Co robi fizyk? 
Łapie za wiadro i gasi. Co robi matematyk? 
Ponieważ w poprzedniej sytuacji mieliśmy już rozwiązanie więc przenosi 
wiadro spod stołu na stół i łapie za wiadro i gasi. 
Matematyk i fizyk w jednym pokoju,nie ma wiadra z wodą, w pokoju wybucha 
pożar. Co robi fizyk? 
Ucieka. Co robi matematyk? Mówi:"przypuśćmy dla dowodu, ze w pokoju istnieje 
wiadro z wodą..." 
************************************************ 
Pewien profesor matematyki, który bardzo pasjonował się swoją pracą udał się 
kiedyś na zakupy z żoną. Najpierw zrobili zakupy spożywcze, a później żona 
postanowiła się wybrać do odzieżowego, a że profesor nie bardzo lubił 
chodzić wśród żeńskich ciuchów to umuwił się z żoną za 2 godzinki i poczekał 
na parkingu. Siedział sobie w samochodzie i zajmował się jakimiś tam swoimi 
notatkami, ale przejeżdżała akurat jakaś panienka i złapała gumę w 
samochodzie, widząc jak sobie biedulka nie radzi postanowił pomóc. Zmeinił 
jej koło, ale upaprał się przy tym trochę, panienka owa zaproponowała żeby 
pojechał do niej umyć ręce, bo mieszka niedaleko a na parking go później 
odwiezie. Profesorek popatrzył się na te swoje notatki, przecież uwali sobie 
wszystko jak się za to weźmie takimi rękoma, więc się zgodził. Pojechali do 
niej, on poszedł się umyć, a ona w tym czasie herbatkę zrobiła, więc siadł 
sobie na chwilkę, herbatkę wypić, ale tak miło się im rozmawiało, został 
dłużej, nawet się przespał z tą panięką.... trochę później patrzy na 
zegarek, już 3 godziny mineło, żona już na pewno czeka na parkingu, więc 
zastanawia się jaką sobię wymówkę znaleść... mówi do tej panienki: 
- masz może mąkę w domu? 
- mam, ale po co ci mąka?? 
- daj mi trochę, pobrudzę sobie mankiety od garnituru i kieszenie 
panienka zdziwiona mocno, ale dała mąkę, on podziękował i pędzi na parking, 
na miejscu czeka żona, oczywiście w nie-najlepszym humorze: 
- no gdzie ty byłeś?! pyta zniecierpliwiona 
- no wiesz kochanie, siedziałem sobie w samochodzi - tumaczy się profesor - 
a tu jakaś pani złapała gumę w samochodzi, więc jej pomogłem, później 
pojechałem do niej umyć ręce, tak się nam jakoś miło gadało, nawet się z nią 
przespałem.... 
- nie kłam!! - przerywa żona patrząc na ubrudzone na biało mankiety - znowu 
wziołeś wykład za kolegę!!
: )
			