Witam. Wczoraj po południu zdarzyła się przykra sytuacja, gdyż na laptop Toshiba Satellite C660 wylałem trochę niesłodzonej herbaty - dokładniej mówiąc to może kilkanaście kropli na touchpad (w szczelinę jego klawiszy). Niestety źle się zachowałem i nie odłączyłem go od razu od zasilania, tylko podniosłem do góry, po czym sam się wyłączył. Niestety dodatkowo spróbowałem go raz wystartować, ale się wyłączył. Do tego momentu się suszył, już miałem z nim iść do serwisu pogwarancyjnego (mam jeszcze 2 m-ce gwarancji, ale chyba nie opłaca się wysyłać na gwarancji, bo tego nie uznają), ale coś mnie tknęło, żeby spróbować uruchomić i zadziałało. Przez 5 minut normalnie działał, ale spodziewam się, że jakieś uszkodzenia mogą być, pomimo niedużej ilości rozlanej cieczy i to nie na klawiaturę. Zastanawiam się nad zaniesieniem go do serwisu w celu przeczyszczenia płyty głównej itp. Tylko czy jest sens, czy w przypadku gdyby rzeczywiście nic nie uległo zniszczeniu, nie powiedzą mi, że jednak spalona płyta główna, bo zechcą na mnie zarobić? Jak myślicie, jak powinienem się w tej sytuacji zachować?