
Mialem problem z komputerem, chyba jakies wirusy wiec postanowilem sformatowac dysk.
Gdy juz to zrobilem to przy wgrywaniu windowsa wyskakiwaly bledy odczytu niektorych plikow z plyty z windowsem. Dzialo sie to w roznych momentach raz pzy 30% innym razem przy 12% itp. Myslalem, ze to wina plyty, ale z innym windowsem bylo to samo, zmienialem nawet napedy cd i nadal to samo. Gdy zanioslem dysk do kolegi on normalnie to zainstalowal i wszystko chodzilo jak trzeba. Pozyczylem zatem od niego dysk i po wlozeniu go do siebie i probie instelacji nadal wyskakiwaly bledy odczytu.
Myslalem, ze moze to byc wina zasilacza(?) bo ostatnio zaczal glosno chodzic, pozyczylem zatem zasilacz od kolegi, byl o 50w slabszy. Moj mial 350 a jego 300. Podlaczylem wszystko jak trzeba uruchomilem i przez sekunde komputer chodzil. Potem sie wylaczyl a jak poczulem spalenizne. Po ogledzinach okazalo sie ze spalil sie dysk.Nie wiem jak z procesorem i plyta glowna oraz pozostalymi podzespolami ale nie ma na zadnym z nich sladow spalenia.
Probowalem uruchomic komputer ponownie ale z moim zasilaczem (strasznie glosno chodzi!) i komputer sie wlacza, wiatraki chodza na procku oraz graficznej ale nic nie widac na monitorze.
Jak myslicie czy w takim przypadku reszte podzespolow tez szlag trafil czy moze kupic nowy zasilacz i powinno sie uruchamiac????