
Zaczęło się od tego, że komputer nagle gasł (tłumaczę to sobie przegrzaniem czegoś, karty, płyty, dysku?) i nie chciał odpalić bez względu na to czy włączałem go od razu po padzie czy np. dopiero na drugi dzień, pomagało wyłączenie i włączenie zasilania; wtedy rusza. Idąc dalej, komputer po wyłączeniu na noc, rano nie startował tzn. dochodził do pewnego momentu (przed załadowaniem się systemu, moment gdy 'śmiga' ten pasek na środku ekranu w Win Vista, przed załadowaniem pulpitu) i gasł, kilkukrotne próby odpalania kończyły się tym, że nagle, bez żadnych zmian, ruszał. Ostatnio problem rozwinął się o tyle, że po nocy jak próbuje włączyć komputer to gaśnie po sekundzie, po kilku próbach dopiero startuje w ogóle do ekranów, a najczęściej dopiero po kilkunastu próbach uruchamia się całkowicie. Dodam, że za każdą próbą włączenia go muszę resetować zasilanie i każda próba odpalania nie jest poprzedzana moją jakąkolwiek ingerencją, więc PCet postanawia sam z siebie wystartować. Co może być przyczyną takich problemów?