Witam. Kilka dni temu komputer w trakcie pracy nagle się wyłączył. Przy próbie włączenia (świeci dioda na płycie głównej) jest krótkie piknięcie, wentylatory ruszają na ułamek sekundy i stają. Płyta to Asus P5Q (nie Pro, bez sli). Piknięcie jest pojedyncze i krótkie, krótsze niż to gdy komputer uruchamiał się prawidłowo i bardziej "piskliwe". Kiedyś miałem podobną sytuacje, myślałem, ze to zasilacz i miałem zamawiać, jednak na drugi dzień komputer się uruchomił. Zasilacz to modularny Modecom Volcano 550W po wymianie wentylatora na Be Quiet 140mm niestety nie mam drugiego by sprawdzić. Czy to może być wina zasilacza, ewentualnie płyta główna lub procesor? Podłączałem tylko potrzebne podzespoły tzn płyta+ram+pamięć+karta graficzna+dysk w wyjętymi kartami rozszerzeń. Komputer chodził na normalnych ustawieniach, nie był podkręcany. Zielona dioda na płycie świeci, przy ponownej próbie włączenia krótkiego piknięcia już nie ma, pojawia się gdy wyłączę przyciskiem w zasilaczu na kilkanaście sekund i ponownie włączę. Prócz tego mam w komputerze kartę dźwiękową Audiotrak HD2, pozostałych rzeczy to druga działająca karta 6600gt więc mógłbym sprawdzić na niej. W komputerze są 4 wentylatory w tym 1 to Scythe Ita Kaze do chłodzenia dysku, z którym użerałem się od dawna. W Evereście, Speedfanie i jeszcze jednym programie wskazywało temperature ponad 60 stopni, dysk jest (a raczej był) chłodzony 12cm wentylatorem z przodu jednak temperatura i tak wynosiła 50-55 stopni. Inną rzeczą która pojawiała się od dosyć dawna są poziome, cienkie pomarańczowe paski pojawiające się na ekranie. Występowały one zarówno kilka minut po włączeniu jak i o paru godzinach, czasem przez chwile a czasem przez cały dzień. Myślałem, że to karta sypie artefaktami ale po wymianie na 9600gso problem występował nadal (chyba, że i tu są zimne luty?).