
Załadowałem do kompa fatalnego wirusa udającego przeglądarkę - eazel.search (przysięgam, że ze strony z tapetami na pulpit, miała się ściągnąć zimowa tapeta, a dostałem zamiast niej taki "prezent"). No i jest problem - we wszystkich przeglądarkach ustawił się jako strona startowa i ciągnie niechciane reklamy w ilościach kosmicznych - reklamy pojawiają się mi na każdej otwieranej stronie, nawet na Waszej. Komputer jest totalnie zamulony i chodzi parokrotnie wolnej. Usunąć go nie można, bo nigdzie nie ma po nim śladu. Zmiana strony startowej nic nie zmienia - wpisany jest np. onet, a otwiera się eazel. Nie znalazł go AVG, avast, Microsoft Security Essentials, ani ESET. Nawet znajomy informatyk nie słyszał o tym syfie. W internecie znalazłem info, że to tak zwany porywacz przeglądarek (swoją drogą wizualnie podobny do google), jedynym ratunkiem jest podobno SpyHunter4. Zapewne to prawda, problem w tym, ze ten program skanuje za darmo (owszem, znalazł pliki zainfekowane eazelem), ale czyści już za kasę. Osobiście podejrzewam, że eazel.search i SpyHunter4 wyszły z jednej pracowni. Tak czy inaczej - co począć?