Witam, wczoraj przez cały czas jak byłem w szkole zostawiłem włączonego kompa, który badał mi dysk na obecność bad sectorów (planuję go sprzedać). Wracam wszystko ok, dysk sprawny, restart kompa i odpalam winde. Standardowo chcę sobie posłuchać muzy, zakładam słuchawki a tu pierdzenie, brzeczenie itp. Myslalem, że nawalil mi sprzet grajacy, ale jednak on działa. Podłączam głośniki a tam nic. Momentami jak ustawie na odtwarzanie czegoś i potrzęse lekko obudową to słyszę przerywany utwór albo brzeczenie. Dla pewnosci podosciskałem kable, przeinstalowalem stery, przywróciłem system do wcześniejszych ustawień i popsprawdzałem czy w panelu sterowania wszystko jest czy nic sie nie wyciszyło. I nic, dalej tak samo. Wydaję mi się, że to może być wina wyjścia audio na płycie głównej. Spradziłem czy chociaz komputer reaguje na podpiety mikrofon, nic sie nie dzieje. Mozliwe, ze nagle nawalil mi ten mechanizm prowadzacy z wyjsc audio do plyty albo cos w podobie. Niestety plyta nie jest na gwarancji ani nie moge jej zamienic. Moje pytanie, myslalem w takim wypadku nad kupnem karty dzwiekowej, wtedy dzwiek bylby prowadzony z karty a nie jak w takim przypadku z wyjscia z tylu obudowy na plycie, ktore prawdopodobnie nawalilo. Czy mogłbym wtedy sprawnie pracować i olać ta wade ? Czy mozna wykonac jakis test aby upewnic sie w 100%, ze jest to wina wyjscia audio ? Moze przyczyna tkwi gdzie indziej, ja juz nie mam pomysłow.