Oddałem około miesiąc temu Nokię N81 do sklepu RTV Euro AGD, ponieważ pół ekranu tak jakby "wylało"(lewa strona ekranu cała czarna, prawa działała zaś normalnie, oprócz tego telefon np. odtwarzał muzykę, można było wykonywać połączenie, tylko nie widziało się za bardzo do kogo się dzwoni

). Usterkę stwierdziłem...siedząc w kinie, więc w normalnych, a nie jakiś ekstremalnych warunkach, po upadku tudzież podobnych Oprócz tego nie działał czerwony przycisk (ok. 2 miesiące po zakupie przestal funkcjonować) i zielony (około 9 miesięcy po zakupie). Telefon miałem już rok, nie był w najlepszym stanie, ale na pewno nigdy go nie zalałem, nigdy nie został na deszczu i tym podobne. Pan ze sklepu wszystko lojalnie opisał i... za trzy tygodnie dostałem informacje, że... telefon był zalany, zawilgocony czy jakby to nazwać, oczywiście standardowe procedury - odmowa naprawy, unieważnienie gwarancji... Mam kilka pytań w związku z tą sprawą:
1. Napisałem już odwołanie od tej decyzji lecz zapewne niewiele wskóram - zostaje mi Rzecznik Praw Konsumenta, dobrze rozumuje? Czy mam jakieś szanse wygrać z nimi, czy to będzie zwykła walka z wiatrakami?
2. Ile kosztowałaby naprawa ww części (ekran, czerwony i zielony przycisk) w zwykłym komisie?
Proszę o pomoc.