Pewnego dnia (w sobote) siostra robila w Corelu jakas prace i nagle zawiesil sie jej komp...Nic nie reagowal. Zdziwilem sie bardzo bo nigdy wczesniej nie zaistaniala taka sytuacja. Najwyzej jakis czas nie reagowal, a tutaj kompletnie nic...tylko reset. Na nastepny dzien wlaczam komputer a tu nic, klapa. Po wlaczeniu kompa nic sie nie wlacza, nic sie nie pokazuje na monitorze, nie reaguje.Zostaje tylko restet. Po kilku(nastu) resetach moze sie odpali i wszystko chodzi normalnie. Doszedlem do tego ze po poruszeniu jakiejs wtyczki z tylu komp sie zwiesza i nic nie da rady zrobic. Wiem tez ze na obudowie mam prad. Jak wlacze i jes wszystko OK to tez jest. Nie wiem czy to ma cos wspolnego.
Czy ktos wie moze o co tu biega i jak to naprawic?
Mam 2.53 GHz 256 RAM SP2
Pozdrawiam.
mało ramu
a przywracanie systemu ?
powiedz mi czy instalowałes wtedy jakis program ?
Powrót na programosy, wiem - pochwałami i postami waS nie dogonie. Pozdro dla starej brygady! ! ! [size=10Sempron 3000+, Asus M2NPV, GeForce 6150, 1GB ram, dysk samsung 160 gb...[/size]
Są dwie możliwości, ale bardziej prawdopodobna to kondensatory na płycie głównej - obejrzyj je dokładnie czy nie są wybrzuszone
albo coś z nich przypadkiem nie wyciekło - coś jak wylanie bateryjek.
Zwłaszcza sprawdz przy procesorze. Drugą możliwością jest zasilacz to również może być jego sprawka.
Moim zdaniem jest to zasilacz. Zasilacz jeżeli nie da wystarczającej ilości prądu to system zatrzymuje "funkcje życiowe". Pewnie jeszcze jakieś rzeczy pod np. USB u Ciebie odłączały.
Tak jak koledzy sugerują sprawdz ich opcje podociskaj kosci pamieci wszystkie wtyczki grafike i bądz pewnien czy nadal sie problem pojawia napisz co jeszcze zauważyłes.