
Moze macie jakies doswiadczenia w odzyskiwaniu danych...a wiec:
Mam Maxtora 200GB podzielonego na 2 partycje NTFS. Podczas normalnej pracy systemu (Win2k) nagle wysypala sie 1 partycja tego dysku. Nie moge tej partycji otworzyc - nie ma zadnej mozliwosci dostepu do danych. Druga partycja na tym hdd jest nienaruszona i dziala prawidlowo.
Program Filerecovery Pro pokazuje ciekawe informacje:
1. przy skanowaniu dysku wawala blad "bajty na sektor 34304 > 32768
2. zamiast wlasciwej nazwy partycji sa jakies dziwne krzaczki w stylu ascii
3. wykrywa system plikow fat12 zamiast ntfs
Podjete dzialania:
1. Oczywiscie nie bylo jeszcze zadnych formatów
2. easyrecovery odzyskal tylko 2/3 plikow
3. strukture fizyczna calego hdd sprawdzalem i jest OK
4. przejechalem wszystko norton antyvirem z nowymi definicjami i tez czysto
5. partition table doctor 3 naprawil jak sie okazalo zle wpisy w boot sektorze (jest juz NTFS)
6. podczas startu systemu wlacza sie chkdsk, ktory wywala sie podczas sprawdzania indeksow zabezpieczen, tzn podaja komunikat: "usuwam bledny indeks - nadaje domyslny" i tak pareset razy, po czym nastepuje restart i cala sytuacja powtarza sie od nowa... dobrze ze chociaz mozna ominac to sprawdzanie bo nie odpalilbym systemu z tym dyskiem na pokladzie
Wnioski:
jakby nie patrzec 2/3 danych powiedzmy ze odzyskalem (szczegol ze rozwalila sie struktura katalogow) ale nie moge dobrac sie do reszty niestety i cos czuje ze to sie raczej nie uda, no chyba ze ktos ma jakis pomysl...jeszcze troche sie pomecze i walne format na tej partycji - chcialbym sie przynajmniej dowiedziec co bylo przyczyna awarii, zeby nie bylo takich numerow w przyszlosci
to tyle

oczekuje na jakies koncepcje

pozdr