
od wczoraj internet chodzil, jakby chcial a nie mogl. rozlaczal sie, predkosci byly rzedu 20% tego, co byc powinny, dlugo nie mogl sie polaczyc. postanowilem im dac troche czasu, ale jak dzis nei bylo poprawy, to zadzwonilem do nich. pan mi powiedzial, ze 28 lipca bedzie u mnie przejscie z jednej technologii na VC MUX (czy jakos tak) i ich centralke zarazem, ze przejscie powinno sie odbyc niemal natychmiastowo i ze bede mial wtedy nowe dane do polaczenia z netia. jednakze, moja dotychczasowa usluga zostala juz odlaczona WCZORAJ (18 lipca). wiec wg pana powinienem byc pozbawiony uslugi na 10 dni. dodatkowo nikt mnie nie poinformowal o zadnych zmianach (co mnie szczerze mowiac srednio obchodzi - wazne, aby net dzialal, jak dzialac powinien). zmiana ustawien na "tymczasowe" (ktore powinny dzialac juz na nowej usludze) tez nie zadzialala.
pan wystawil reklamacje i przeslal ja dalej (napisal w niej, ze 10 dni nie bede mial neta i ze mnie nikt nie poinformowal, oraz ze zmiana ustawien nic nie daje). moje pytanie brzmi - czy taka przerwa w dostawie uslugi jest podstawa do rozwiazania umowy? (ktora jakby co rozwiaze i tak najdalej pod koniec roku, gdy konczy sie ta umowa). z checia bym sie od nich wykrecil, bo tpsa bylo bardziej niezawodne (mozliwe ze przez to, ze to ich lacze).
p.s. usluga nagle zaczela dzialac poprawnie w miedzyczasie, gdy pan mnie przepraszal, bo 10 dni to duzo:P ale nie wspomnialem mu o tym;)